W mojej szufladzie, jeśli wyrzuci się z niej zamieszczone w innym miejscu juwenalia, nie ma zbyt dużo. Juwenalia wyrzucić łatwo, bo ich tam nigdy nie było – jak wiadomo, trzymam je w pawlaczu. Głównie dlatego, żeby było jasne, co jest co. Co do szuflady, czyli miejsca składowania tekstów niepublikowanych, główne miejsce zajmuje w niej „Powrót”. To szczególny tekst szufladowy. Uznaję go za swój debiut prozatorski, chociaż nigdzie się nie ukazał. Miał jednak szansę, nawet tę sformalizowaną, bowiem w sprawie jego wydania podpisałem z Krajową Agencją Wydawniczą pierwszą w życiu umowę. Umowa nie została skonsumowana z przyczyn obiektywnych, czyli upadku wydawnictwa. No i właśnie taki to mój debiut: niby był, a jakoby go nie było. Nie ostatni to zresztą tego typu przypadek w mojej karierze pisarskiej. Generalnie więcej piszę tekstów podobających się wydawcom, niż trafia ich na rynek.
Zamieszczam tu pełny tekst „Powrotu”, do ściągnięcia lub czytania na miejscu. Zastanawiałem się, w jakiej formie go opublikować, nie da się bowiem ukryć, że jest to tekst anachroniczny i brzmiący dziś staroświecko, a niekiedy naiwnie. Początkowo myślałem, żeby go podrasować i uwspółcześnić, tak aby i dla dzisiejszych fanów SF brzmiał zajmująco. Doszedłem jednak do wniosku, że byłby to gwałt na historii. W końcu powstał w określonym kontekście i punkcie rozwoju literatury fantastycznej w Polsce i jest jej typowym przedstawicielem. Zrezygnowałem więc z aktualizacji, poddając tekst jedynie redakcji edytorskiej, dla wyeliminowania niespójności, błędów logicznych czy niezgrabności narracyjnych. Reszta jest oryginalna i niech pozostanie zjawiskiem wykopaliskowym. W końcu Żuławskiego ani Verne’a też nikt nie ośmiela się uwspółcześniać 😉
A tu wersja na czytniki, w obu formatach: ePUB i MOBI. Chylę w tym miejscu czoła i szczerze dziękuję panu Patrykowi Królowi, który te ebooki zredagował i bardzo profesjonalnie zdigitalizował. Tym bardziej dziękuję, że uczynił to w czynie społecznym :).
Kolejnymi tekstami historycznymi są opowiadania. Nie napisałem ich wiele, chyba jedynie te trzy. I właściwie poza pierwszym, pt. „Ten dzień”, żadnego z nich nie próbowałem oferować wydawcom. „Ten dzień” wysłałem do „Młodego technika” – czasopisma specjalizującego się wówczas w publikacjach popularno-naukowych, a oprócz tego drukującego opowiadania z gatunku science fiction. Niestety, jak zwykle u mnie, czasopismo właśnie zlikwidowało dział opowiadań i mimo pochlebnej opinii do druku nie doszło. Nie zmartwiło mnie to zbytnio, bowiem po debiutanckiej umowie wydawniczej „Powrotu” szykowałem sie do większej rzeczy, tym razem z prekursorskiego podówczas nurtu fantasy (z czego w rezultacie urodziła się „Wieża Życia”) i opowiadania tworzyłem dla treningu i rozpisania pióra. Jakie są? Proszę ocenić. Ich również nie modernizowałem – tak się kiedyś pisało fantastykę.
„Aksjomat przejścia”, listopad 1986 r.
I znów dzieło Patryka Króla – zredagowane i zdigitalizowane w formatach ePUB i MOBI opowiadania, w formie cyfrowej książki:
Opowiadania, 1986-87 r. – ebook
A potem nastała epoka „Wieży Życia”.