Była sobie „Grupa Wojtka”. Taki zespół, w standardowym i typowym dla kultury studenckiej składzie: dwie gitary, skrzypce, flet. Były lata 70., ale standard składu zespołu studenckiego do niedawna pozostawał właściwie niezmienny, można więc uznać, że „Grupa Wojtka” była typową przedstawicielką smędzącego nurtu piosenki studenckiej. Dla porządku historycznego podam jej skład osobowy, ten najszerszy, bo jak każdy zespół tego nurtu, był ansambl ów dość efemeryczny pod tym względem i raz pęczniał, raz chudł, w zależności niekiedy od humoru lub stopnia skacowania jego poszczególnych członków. Teoretycznie jednak graliśmy w następującym zestawie:
Wojtek Bauer – gitara, śpiew, szef tego bałaganu
Elka Olszewska – śpiew
Grażyna Bacławska – skrzypce, śpiew
Wiesiek Bauer – gitara, śpiew
Michał Sobolewski – flet, gitara, śpiew
Zespół był to nienajgorszy, lubiany w środowisku gliwickich żaków, dość często koncertujący, lokalnie nagradzany i raz o włos nie zakwalifikowany do Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Wykosił nas wtedy zasłużenie Staszek Sojka, co wyszło na dobre jemu, nam i w ogóle całej kulturze polskiej.
Z nas za to z biegiem lat powstały dwa małżeństwa, jeden rozwód i jedna emigracja zarobkowa. Czyli statystycznie: Polska w pigułce.
A teraz kilka tekstów piosenek z tamtych czasów:
- Tango jednej nocy
- Moja kolęda dla żony
- Wszystko to pięknie
- Bukiet
- Ballada
- Kicz
- Opowiadanie bez pointy
- Jeżeli się nic nie wydarzy
- Patrząc przez okno
- Epitafium dla bluesa
- Szal
Tango jednej nocy
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Poznałem cię, gdy się dzień zaplątał w deszczu.
Miasteczko gniło w przedwiosennych śniegach
I nawet wiatr jakby pismo nosem przeczuł,
I kelner w knajpie, gdy mruknął mi: kolega…
To piwo było zupełnie przyzwoite.
Nawet nie bardzo wiem, skąd się wzięłaś obok.
Patrzyłem tępo w szyby deszczem rozmyte…
I nagle wyszłaś z tej knajpy, a ja z tobą.
Ref.:
Za tobą szły stadami myśli złe, deszczowe,
Frunęły z drzew listeczki snu,
A bury wiatr kołatał pięściami do twych powiek
I z rzęs spływały krople dżdżu.
Ten marny dancing dawno przestał mnie bawić,
Całe szczęście, że mam głowę dosyć mocną.
Chodźmy do baru, jeszcze mogę ci postawić,
Tak można pić wśród par, jak my, jednonocnych.
No czego płaczesz, przecież jeszcze nie późno
I te pół litra także przecież nie ostatnie.
O takich jak on, wierz mi, nigdy nie trudno…
Nie zapomnij naszych płaszczy zabrać z szatni.
Ref.:
Za tobą szły (…)
Mnie się wydaje, że już się skończył wieczór.
Miasto jest puste i ciche o tej porze.
Popatrz, ten śnieg spadł na pierwszy kwiatek mleczu,
Więc jeśli chcesz, odprowadzę cię na dworzec.
I nie martw się, noc nie będzie taka długa.
Głos spikera, co się chyba trochę zdrzemnął:
„Pociąg się wtacza, peron pierwszy albo drugi…”
Dziś stąd odchodzą pociągi w beznadziejność…
Moja kolęda dla żony
Muz. i tekst: Wojtek Bauer
Tak idziemy ulicą zaplątani oboje
W płaszczu nieba zmiętego jak wyblakły aksamit,
Co pół twarzy księżyca zasłoniło jak swoje.
Cienie drzewom kradniemy, wódką wiatru pijanym.
Taka dziwna ta zima… Z tym się trzeba pogodzić,
Że tam, w górze, nasz śnieg święty Piotr zdefraudował.
Lecz, choć śniegu nie będzie, Bóg się znów nam narodzi,
Jutro już będzie można zacząć grzeszyć od nowa.
Ref.:
A księżyc jak latarnik
Zapala światła ulicznych gwiazd,
A ty mnie do siebie przygarnij
I schowaj na jakiś czas.
Pod latarnią, w kałuży, jakiś wróbel spóźniony,
Co, jak my, cierpi nocą na zimową bezsenność…
To nie śnieg, to gazeta: wstążką liter czerwonych
Ponad plan budujemy naszą prostą codzienność.
Nie oglądaj się teraz: rzędem słupów kamiennych
Stoją nasi przodkowie, którzy gdzieś nie dotarli,
A na murku kot-żebrak mruczy sagi półsenne,
Wyje wicher jak chorał na pociechę umarłym.
Ref.:
A księżyc jak latarnik (…)
Idźmy stąd w ślad za zimą, jak najdalej przed siebie
I zostawmy rozwiązań wszystkich bezsens na potem.
Dziś Wigilii nie będzie, a przynajmniej dla ciebie,
Boś trafiła, niestety, na takiego idiotę.
Wszystko to pięknie
Muz. i tekst: Wojtek Bauer
Idziecie szaleć? Ach, prawda, to stylowe.
Więc nie traćcie swego czasu nadaremnie!
Dancingów parkiet, salony kolorowe…
Wszystko to pięknie, panowie, lecz – beze mnie!
Piękne kobiety i szampan, i koniaki,
Będzie cudownie, zapewniam was solennie.
Na dole czeka was już wytworny fiakier…
Wszystko to pięknie, panowie, lecz – beze mnie!
Ref.:
Bo ja wolę ordynarnie się schlać,
Czystą zwykłą, z butelki, gdzieś w bramie,
Potem usiąść na ławce – i grać.
Choćby dla nieromantycznych panien.
W ubłocone, nocne miasto znów iść,
Kłapiąc butem podartym jak w klawisze.
Wszystkie knajpy odwiedzić chcę dziś.
Tam jest gwar, wtedy w sercu najciszej…
Spotkamy się może rano, tu, na schodach,
Zmoczeni deszczem, co siąpił nieustannie
Będziecie mi opowiadać swe przygody…
To takie piękne, panowie, lecz – nie dla mnie.
Czarne smokingi oddacie do czyszczenia,
Przez cały tydzień będziecie snuć się sennie,
Ale w sobotę znów świat się dla was zmienia.
Idziecie szaleć, panowie? Lecz – beze mnie!
Ref.:
Bo ja wolę ordynarnie się schlać,
(…)
Bukiet
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Takie kwiaty jak ten zrywa się często
Byle znaleźć taką łąkę
Byle trafić w dłonie wiosny
To tylko kaczeńce kwiatki gdzie wierzby
Zaprowadzą nas nad wodę
Zaprowadzą w trawy mokre
Takie kwiaty jak ten zrywa się często
Trzeba tylko by śnieg stopniał
Trzeba pierwszych lasu szeptów
To tylko pierwiosnek kwiatek gdy ziemia
Jeszcze śni o młodej trawie
Jeszcze zboża w niej nie wzeszły
Takie kwiaty jak ten spotkasz przy drodze
Gdzieś nad rowem przytulone
Gdzieś pod drzewem przeogromnym
To tylko stokrotki które codziennie
W kolorowy dzbanek wkładasz
W kolorowy dzbanek lata
Takich kwiatów na pewno nigdzie nie spotkasz
Dziś je długi czeka odlot
Przez dalekie popołudnia
I śmieją się chwilę dumne i płonąc
Więdną w ciemnym tle wazonu
Bo zerwane gdy dorosły
Ballada
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Bramy były ołowiane,
A nocni stróże bladzi trupio.
Zerkały gwiazdy zza firanek,
Pegazy chichotały głupio.
Od latarni do latarni…
(Fałszem pobrzmiewa to libretto)
Nikt pijanego nie nakarmi,
Chociażby nawet był poetą.
Ref.:
W powietrzu zapachniało burzą,
Wiatr ukradł księżyc bezdomnym psom,
I tak zostałaś moją muzą.
Do dzisiaj nie wiem: dobrą, czy złą…
Żyją w swojej wyobraźni.
Na rogach alej ich dziewczyny
Tańczą na białych ścianach łaźni
Jak barokowe cherubiny.
Bezcelowi, bezposażni…
Nikt im w kieszeniach gwiazd nie liczy.
W knajpie na rogu zna ich każdy:
Uczuć zbytecznych przemytnicy.
Ref.:
W powietrzu zapachniało burzą,
(…)
Kicz
Muz. i tekst Wojtek Bauer
W poprzek nieba zawisł błękit,
tak złociście poplamiony,
że nie znajdziesz na nim kreski
ciemniejszego nigdzie znaku.
Tak nieskazitelnie pięknie
Jak begonie na balkonie
I tak słodko jak cukierki,
Lukrowane ciastka z makiem…
Ref.:
Jednak nie – na szkiełku lustra
Pozostawił ktoś kropelkę.
Nie wiadomo, czy atrament
To, czy łza węglarskiej szkapy.
I wyjrzała przez nią pustka
W baloniku dziurka śmieszna.
Taki z tego powstał zamęt,
Choć na zewnątrz wszystko gra.
Wzdłuż pamięci zawisł obraz
Malowany wiosny ręką:
Zwiewna postać roztańczona,
Gładka skóra i sukienka.
Choć nie obraz to van Gogha,
Jednak w sumie bardzo piękny,
Bo miłością utworzony,
Sielankowym, miłym wdziękiem.
Ref.:
Jednak nie – na szkiełku lustra (…)
Opowiadanie bez pointy
Muz. i tekst Wojtek Bauer
A teraz ci opowiem sen o naszym domu,
Któryśmy tyle nocy razem malowali
I wypełniali sobą w ciszy, po kryjomu,
Mozolnie budowane, papierowe ściany.
Najlepiej nam wychodzi malowanie zimy,
Gdy świerszcz gdzieś za kominem rzewną nutką załka.
Za oknem w kopcach śniegu choinkę wyśnimy
I wyjdzie z tego nawet całkiem zgrabna bajka.
Ref.:
A póki co, nim gwiazdy
Przedświtu zajdą bielmem,
Ogołoceni z marzeń
Opłatkiem się podzielmy.
A jeśli będziesz chciała,
Znów bajkę ci opowiem.
Odcięci zmyśleń skałą,
Świat układamy słowem.
Więc kiedy półmrok spłonie w świeczki żółtym ogniu,
A zimnej, złej ulicy mróz policzy piętra,
Za wymyślonym stołem zmyślonego domu
Będziemy udawali, że to nasze święta.
Ref.:
A póki co (…)
Jeżeli się nic nie wydarzy
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Jeżeli się nic nie wydarzy
Jeżeli się nic nie odmieni
Powędrujemy jeszcze razem
Ku naszej ostatniej jesieni
Jeżeli ta noc będzie jasna
I jeśli już tak będzie wiecznie
Podarujemy wam tę jasność
Za miejsce gdzie śpi nasza jesień
Ref.:
Słońca naszych wiosen
Deszcze chłodnych dni
Weźmy z sobą na pamiątkę
Mijających chwil
I wody płynące prędko
Aby sięgnąć mórz
Weźmy z sobą kiedy tęskniąc
Odejdziemy już
Jeżeli się nic nie wydarzy
Jeżeli się nic nie odmieni
Powędrujemy jeszcze razem
Ku naszej ostatniej jesieni
A jeżeli ktoś czasem szepnie
Złe słowo co może nas dzielić
Weźmiemy mocniej się za ręce
By ścieżki się nam nie rozbiegły
Ref.:
Słońca naszych wiosen (…)
Patrząc przez okno
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Patrząc przez okno na te drzewa,
Co jak staruchy grzeją miejsce,
Już chyba o nich nie zaśpiewam,
Bo się zamyślić serce nie chce.
Choć znów na polach siadła zima
Na białe grzyby świerków starych,
Pióra już w palcach nie utrzymam,
Nic nie napiszę, nie wychwalę.
Choć za oknami i pod stołem
Tyle się dzieje ważnych zdarzeń,
Nikomu o nich nie opowiem,
Aż je w pośpiechu czas wymaże.
Więc ślę modlitwę, aby zbawić
To, co zostało do zbawienia,
By dzień, co mija, pozostawił
Trochę na duszy mej półcienia…
Epitafium dla bluesa
Muz. i tekst Wojtek Bauer
Mówił do mnie:
Starzejesz się, chłopie,
Zaczynasz nucić już coraz ciszej.
Mówił do mnie:
Zamykasz się w sobie,
Nikt nie rozumie, ani nie słyszy
Ciebie nikt.
Mówił: popatrz
To koniec twej sławy,
Dziś trzeba śmiać się, płacz zostaw nocy
Mówił do mnie:
Tłum pragnie zabawy
Nie wzruszysz, stary, ich przy pomocy
Sześciu strun.
Jeszcze trochę
Jest w tobie uroku.
Końcowy akord i gaśnie światło…
Już wychodzisz
Bez szansy powrotu
Ostatni wstają, aby zatrzasnąć
Tylne drzwi.
Mówił głośno,
Ze śmiechem i wzgardą,
W oklaskach tłumu wiernych od wczoraj.
Mówił do mnie:
Spójrz, to moja gwardia,
Im nie potrzeba smutnych kolorów
Twego snu.
Potem poszedł
Przez świateł potoki
I tłumy za nim szły jak zaklęte.
Nikt nie dostrzegł,
Że w kącie pod oknem
Cichutko nucił chudy, wymięty
Stary blues.
Szal
Muz. Leszek Dulski
Tekst Wojtek Bauer
Błękit, zieleń i biel,
Tiulowy szal…
Obudzisz się
I zaśniesz…
Na różowy śnieg słońca promień padł…
Złotej przędzy pełną kieszeń nazbierałaś.
Utkaj z tego szal jak gwiaździsty deszcz,
Srebrnym tiulem przetykany sen.
Błekit, zieleń i biel (…)
Kolorowy brzeg czarno-białych mórz,
Ponad wodą nazbierany trawy kłos…
Nałów białych mgieł, żółtych płatków świec,
Między złote nitki przędzy wpleć.
Błękit, zieleń i biel (…)
Gdy polami wiatr w siedem koni gna
I w kominie świerszczom struny zrywa,
Okryj szalem świat i rodzinny dom,
Dobrym ludziom okryj tysiąc dróg.
Błękit, zieleń i biel (…)